Koleją nad Jeziorem Pilchowickim
Autor:
Danuta B.°,
Data dodania: 2020-07-31 12:52:13,
Aktualizacja: 2020-08-04 13:17:46,
Odsłon: 2400
|
|
Komu potrzebne fajerwerki?
|
W 2004 r. wybrałyśmy się z koleżąnką i jej córką pociągiem z Dębowego Gaju do Jeleniej Góry. Rozkład był turystycznie korzystny, bo odjazd tuż przed południem, zaś powrót po obiedzie. We wsi, miejscu dworca, który spłonął w latach 60. i nie został odbudowany, za Gierka postawiono wiatę dla oczekujących. Dziś i tego nie ma. |
|
Od strony Lwówka nadjeżdża nasz wagon motorowy. |
|
Tabor raczej starej generacji, ale nikt nie narzeka. |
|
Na razie w wagonie mało osób, przeważają miejscowi. Bliżej Jeleniej Góry pasażerów brzybędzie, aż tłok. Tylko na początku jazdy dało się wyglądać na obie strony wagonu. Potem każdy pilnował swego miejsca przy oknie. |
|
Pan konduktor ręcznie wypisał bilet. Mam go w pudełeczku do dziś. Za niecałe 5 zł tyle frajdy! |
|
Pierwszy przystanek na trasie to Marczów, urokliwa wieś z ciekawą zabudową. |
|
Na skraju wsi, tory zbliżają się do gospodarstwa z pięknym domem murowano-ryglowym i ryglową stodołą. |
|
Udaje się zajrzeć do kabiny maszynisty. Malutki aparat Sony T-1, na automatycznych ustawieniach nie radzi sobie z dużym kontrastem południowego słońca i cienia we wnętrzu. I dziś byłby kłopot z wielokrotnym naświetleniem, bo bardzo wagonem bujało. |
|
Koło Marczowa Bóbr wije się malowniczo. |
|
Plik jpg w samo południe to z założenia kiepskie zdjęcie:). |
|
|
Na przystanku we Wleniu wsiada spora grupa osób, widać turystów. |
|
|
Tunel za Wleniem, to może być tylko pod Zamkową Górą. |
|
Za chwilę wjedziemy na most nad Bobrem nieopdal przystanku Pilchowice Nielestno. |
|
Budynek dworca Pilchowice Nielestno. Wagon zatrzymuje się na każdym pzrystanku. |
|
Kolejny tunel, tu pod górą Dwory. |
|
To już 4 lata później, na tor wjechał szynobus - mam nadzieję, ze można wystawić rękę z aparatem przez okno. Widzieliśmy do w 2008 i rok później. Niegdy nie udało się wsiąść, bo rozkład jakoś nie pasował. |
|
Szynobus i zapora w tle. Ostatni pociąg był tu w 2016 r. |
\
|
Zaraz wjedziemy na most z początku XX stulecia. Odwrócona kratownica zawieszona jest na wysokości ponad 30 m nad lustrem wody. O tym moście ostatnio głośno za sprawą filmowców poszukujących realistycznych plenerów. Są plany wysadzenia przeprawy na potrzeby filmu. Pomysłowi sprzyja wiceminister kultury(!). Władza, jak widać potrzebuje fajerwerków, pamiętamy młyny św. Klary. |
|
Ten most to świadectwo kultury technicznej naszych przodków, dorobek cywilizacyjny ludzkości. |
|
Widoki z okna wagonu jadącego mostem zawieszonym nad Jeziorem Pilchowickim. |
|
Widok na zaporę z okna pociągu. |
|
Dworzec w Jeżowie Sudeckim, za chwilę lądujemy w Jeleniej Górze. |
|
W drodze powrotnej znowu pokonujemy most wiszący nad jeziorem. |
|
Słońce po południu korzystniej oświetla Bóbr. |
|
Mimo tylko 5 mln pikseli czuje się na tym zdjęciu atmosferę lata. |
|
W Marczowie pojawiła się na peronie dyżurna ruchu. |
|
List otwarty w sprawie mostu w Pilchowicach
Zabieram głos w sprawie mostu w Pilchowicach, nie tylko jako polska historyczka sztuki i była ministra kultury i dziedzictwa narodowego, ale także jako członek Grupy Roboczej Polskich i Niemieckich Historyków Sztuki i Konserwatorów, w której pracach uczestniczę od ponad 20 lat. Grupa powstała w 1988 roku z inicjatywy polskich i niemieckich specjalistów budujących porozumienie i współpracę pomiędzy uczonymi reprezentującymi różne narodowości, ale mających wspólny interes badania i ochrony dziedzictwa kulturowego, które określa się mianem Wspólnego Dziedzictwa.
Pozwolił sobie w imieniu ministerstwa powiedzieć o moście, że to: „Relikt postindustrialny. Stoi zrujnowany, nieużywany, nikt nie cieszy tym oka. To nie ma wartości ani artystycznej, ani naukowej, ani społecznej". W dalszych wywodach wygłosił pogląd, że „nie każda stara rzecz jest zabytkiem. Wyraźnie jest napisane w ustawie, że zabytkiem jest tylko to, co ma wartość społeczną, artystyczną bądź naukową. W sztuce i kulturze ta wartość powstaje tylko wtedy, jeśli jest relacja między obiektem kultury a człowiekiem. Jeśli więc obiekt jest nieużytkowany, niedostępny, to nie ma takiej wartości. Więc to nie jest zabytek".
Uważam te wypowiedzi za skandaliczne, ignorują bowiem nie tylko stan wiedzy na ten temat, ale przede wszystkim polskie prawodawstwo, za które odpowiada resort przez pana Lewandowskiego reprezentowany.
Nigdzie nie ma zacytowanych stwierdzeń, które jakoby zawiera polska ustawa o ochronie zabytków. Pan Lewandowski po prostu na potrzeby wywiadu zmyśla. Dla pana wiceministra nie ma też znaczenia list Prezydenta Światowego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego TICCIH, dr Milesa Oglethorpa wystosowany do polskiego premiera. Mówi o nim lekceważąco: „Ludzie myślą, że jak jakaś organizacja podpisuje się po angielsku, to jest to od razu ważna organizacja. Tak, napisali do nas list. Ktoś im to 'nagrał'". No cóż, żadna organizacja podpisująca się po niemiecku nie odważy się bronić tego dzieła z początku XX wieku inżyniera Ottona Intzego, stanowiącego część inwestycji przemysłowo-turystycznej, jaką był zalew i zapora w Pilchowicach, w tamtych czasach największej konstrukcji tego rodzaju w Europie. Za dużo w ostatnich latach padło złych słów w odniesieniu do naszych zachodnich sąsiadów.
Tak rażącej buty, ignorancji, braku kompetencji i lekceważenia prawa w odniesieniu do zakresu odpowiedzialności reprezentowanego resortu już dawno nie było na polskiej scenie politycznej, niewolnej przecież od uchybień. Dla pana Lewandowskiego powinno to oznaczać koniec kariery urzędniczej i politycznej.
Nie ma żadnego uzasadnienia dla wysadzenia mostu w Pilchowicach w powietrze na potrzeby filmu amerykańskiego, a mrzonki o promocji Polski (akcja filmu ma dziać się w Szwajcarii) to jedynie dowód na zaściankowe myślenie i kompleksy. Dopuszczenie do zniszczenia tego mostu będzie kompromitacją światową, na długie lata zmieniającą sens pojęcia „polska szkoła konserwacji”. Jest mi po prostu wstyd.
I przypominam, wspólne dziedzictwo to nie tylko poniemieckie zabytki w Polsce, ale także polska spuścizna na Wschodzie.
Więc zanim pozwolimy na ozdobienie pięknym wybuchem kilkusekundowej sekwencji amerykańskiej megaprodukcji (z powodzeniem do zrobienia wirtualnie), pomyślmy, jak będziemy bronić „naszych” zabytków, gdy okaże się, że kolejny odcinek "Mission Impossible" będzie kręcony kilkadziesiąt czy kilkaset kilometrów na wschód od polskiej granicy, a w powietrze wylecieć ma jakieś dzieło polskiego inżyniera czy architekta.
Koniec cytatu